Moja pierwsza
serwetka - pierwsza, którą ukończyłam, bo takich zaczętych było całkiem sporo.
Jedna nawet nie skończona powędrowała w koszyczku na święcenia, ale dość się
wstydziła swojego nieprzygotowania i po powrocie spruła się ze wstydu.
Szydełkowanie odbyło
się w stylu retro, bo z gazetki ze wzorami ("Moje robótki"
nr1/2017:). No i serwetka to klasyka sama w sobie.
Retro style |
Do tej pory
wszystkie moje projekty serwetkowe kończyły się fiaskiem. Przy pierwszych
próbach miałam za mało umiejętności, gdyż porwałam się na serwetki na początku
mojego szydełkowania (rok temu zaczęłam szydełkowanie - ho ho!). Przy kolejnych
próbach, albo zniechęcałam się brakiem efektu, albo nie byłam przygotowana, że
dzierganie małej serwetki tyle trwa. Serwetki są bowiem bardzo podstępne -
początki idą błyskawicznie, a każdy dalszy okrąg ciągnie się coraz bardziej,
dochodząc do momentu, gdy jedno okrążenie zabiera ponad godzinę. Braki efektów
związane były z nieodpowiednim doborem włóczki. Chciałam bowiem dziergać
serwetki włóczką, a tu bez
kordonka się nie da. I już. Taką podstawową lekcję już sobie
przyswoiłam.
Mając jednak już
trochę umiejętności i uzbroiwszy się w cierpliwość i kordonek udało mi się
okiełznać tego potwora.
Wyszedł
przeuroczo;)
Serwetka w pełni okazałości |
Kot jak zwykle tam, gdzie coś się dzieje |
Gotowość na Święta meldujemy! |
Piękne, nie? |
Tradycja jest fajna;D |
Krafciara
Komentarze
Prześlij komentarz